czwartek, 17 lutego 2011

Po polsku poza Polską

Właśnie przeglądałem wiadomości w internecie i natknąłem się na ciekawy artykuł pt. "Brazylijski wehikuł czasu" o polskiej wiosce w Brazylii. link tutaj. Jej mieszkańcy wyemigrowali do Brazylii w XIX wieku  (ok 1890 r.) z Mazowsza i Podlasia na zaproszenie władz Brazylii, które oferowały darmową ziemię pod zasiedlenie. Być może wśród nich znaleźć można wielu Mierzejewskich czy Żebrowskich oraz innych przedstawicieli typowych dla regionu nazwisk?

To nie Mazowsze ani Podlasie ale wykarczowane miejsca pośród brazylijskiej dżungli.
Źródło Wikipedia
autor fot. MarcusMBz
Do Ameryki wyjeżdżali pracować bracia naszych przodków, dla których nie starczyło ziemi po podziale ojcowizny. Ich upamiętnione ślady, często spotkać można na portalach takich jak Ellis Island. Werbunkiem zajmowali się agenci oferując pracę na darowanej ziemi lub w wielkich fabrykach przemysłu ciężkiego (np.hutnictwo). Wiele osób uciekało w ten sposób nie tylko przed rodzimą biedą z kraju będącego pod zaborami, ale także przed branką do wojska na 25 lat, co nie rzadko czynione było i dziś. Choć kraj nasz odzyskał niepodległość i ma swoją własną armię gdzie służba w porównaniu z tym, co niegdyś było wydaje się pobytem w zakładzie specjalnej troski.

Pomyślałem sobie, że rzesze osób planując wyjazdy wakacyjne w tym okresie chyba nie planuje wyjazdu z Polski, aby spędzać go w polskim klimacie (cokolwiek to ma znaczyć) i atmosferze!? Szkoda jednak, że firmy organizujące wyjazdy do cieplejszych krajów tak małą wagę przywiązują do poloników występujących w danym regionie (np.Turcja - Istambuł). Wyjątek stanowią wycieczki na Litwę, Białoruś i Ukrainę, chyba z oczywistych względów, podobnie jak Polskę odwiedzają nasi najbliżsi zachodni sąsiedzi.

Jednak gdyby ktoś z Krajowców lub Polonusów planowałby wyjazdy zagraniczne z polską nutą i sentymentem, warto chyba odwiedzić też takie miejsca, jakich na świecie jest więcej. Taka konfrontacja Polaków z Polski i zagranicy z obecnych czasów z "polskością" przeniesioną żywcem z przed stulecia lub więcej jak we wspomnianej brazylijskiej miejscowości Rio Grande de Sul czy Dom Feliciano może prowadzić do ciekawych wniosków i obserwacji. Jest to też ciekawy materiał porównawczo - badawczy dla etnografów, językoznawców, kulturoznawców, genetyków, genealogów czy historyków.


To ciekawe zjawisko na które warto zwrócić uwagę będąc na wczasach za granicą. Niestety, sądzę że dotyczy to tylko tych starych pokoleń emigracji, nowe fale emigracji interesuje tylko kasa. Nowi emigranci mam wrażenie, że jak najszybciej chcą się zasymilować ukrywając kraj swego pochodzenia. Nie ma w nich tej siły, która zachowa polskość na następne pokolenia, przynajmniej nie u wszystkich. Sprawę polskiego pochodzenia zostawiają do ewentualnego szukania korzeni kolejnym pokoleniom.
Należy podziwiać wytrwałość i skuteczność niektórych Polonusów, co zaobserwujemy na niejednej stronie poświęconej genealogii np. www.mierzejewski.org czy www.orbikfamily.com. Autor tego ostatniego adresu jest spokrewniony ze mną poprzez rodzinę dziadka matecznego. Ich ponad 20-letnie badania korzeni rodzinnych ułatwiły poszukiwania niejednemu i dostarczyły informacji o przodkach. Tylko czy aby na pewno trzeba wyjeżdżać z kraju aby móc z tak odległego dystansu, często lepiej niż my mieszkający w kraju odnaleźć swoje korzenie? Nasuwa mi się ogólny wniosek, że chyba trzeba czasem wyjechać z naszego kraju aby zrozumieć i robić coś lepiej niż My na miejscu mieszkający.

Tym bardziej miło jest potem poczytać i obserwować jak niektórzy "nasi" uparcie i niezmiennie celebrują polskie korzenie gdziekolwiek by się nie znaleźli w świecie.
Normalne jest że, słyszy się o Polonii w Ameryce Płn. (USA) czy Rosji (Syberia), ale najbardziej wzruszające są te miejsca egzotyczne. Słyszałem już o polskich śladach w Mongolii i Chinach, czy też o Bronisławie Piłsudskim (brat Józefa Piłsudskiego), który ma swoich potomków w Japonii wywodzących się z plemienia Ajnów. Mniej egzotyczna wydaje się być Australia gdzie wystarczy spojrzeć na mapę, aby odnaleźć ślady polskości (Góra Kościuszki i inne).
W miejscach bliższych, ale niemniej egzotycznych to Adampol czyli Polonezkoy w Turcji (link pod nazwą miejscowości). Ta miejscowość dziś na przedmieściach Istambułu kojarzona jest mylnie z Mickiewiczem podczas gdy swoją polską nazwę zawdzięcza Adamowi Czartoryskiemu, niedoszłemu królowi Polski, współtwórcy i działaczu polskiego ugrupowania emigracyjnego zwanego od swej siedziby "Hotel Lambert".

Zdjęcie z Wikipedii

Książe Adam Czartoryski planował wielką odnowę Słowiańszczyzny i walkę z Rosją Carską w oparciu o Imperium Osmańskie. Pomysł nie odniósł wielkiego sukcesu, doprowadził jednak do tego, że w wielu armiach świata służyło i szkoliło się wielu polskich oficerów, nie rzadko zaprawionych w bojach z zaborcą. Nie dziwi fakt o żołnierzach polskich w armii Napoleona Bonaparte (Mierzejewski pod Samosierrą w artykule "O Mierzejewskich podania opisane i nie tylko") ale zaskakujące może być już to, że wielu poprawnie nazywanych Afroamerykanów na Haiti ma domieszki polskiej krwi lub wręcz polsko brzmiące nazwiska.
W Afryce też zresztą jest wiele śladów Polaków jak np.cmentarze w osadach pod Kilimandżaro opisane w  relacji Huberta Chudzio "Z mrozów Syberii pod słońce Afryki, Misja historyków Uniwersytetu Pedagogicznego w Afryce Wschodniej".
O Polskich śladach w Madagaskarze traktuje poemat "Beniowski" - Juliusza Słowackiego, który oparty jest o historyczną postać nieco ubarwioną - licentia poetica. Czytałem też gdzieś, kiedyś o zamkach budowanych w Afryce przez naszych powstańców jako namiastkę wolnej ojczyzny na wygnaniu. Wątek ten wykorzystał Alfred Szklarski w serii powieści podróżniczych Tomka Wilmowskiego. Szkoda że takie lektury nieco odeszły w zapomnienie.
Pozdrawiam i zapraszam do dzielenia się informacjami o ciekawych miejscach w kraju i na świecie związanych z rodakami, często noszących nasze nazwiska. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Baner 720x300

create your own banner at mybannermaker.com!
Copy this code to your website to display this banner!