piątek, 1 października 2010

Kobiety są z inne planety! Czyli wyciągajmy wnioski z historii przez małe i duże H ;-)



Troszkę smutnie i pogrzebowo się zrobiło na moim blogu, więc dziś troszkę z innej beczki o Kobietach.
Ich sposób myślenia jest naprawdę zadziwiający i czasem nieodgadniony. Podam przykład z obserwacji. Mężczyzna jak się źle czuje bierze jakieś piguły, albo nie i idzie spać, nie chcąc jątrzyć i eskalować tak często bolesnego i na pewno nieprzyjemnego tematu, jakim jest choroba. Potrzebuje spokoju, ciszy, chwili oderwania się od spraw codziennych, aby wrócić jak najszybciej do normy. W skrajnych przypadkach podania szklanki wody lub herbaty.
Co robi kobieta w takich sytuacjach? Ona nabiera energii, aby resztką sił ogłosić całemu światu wszelkimi dostępnymi środkami łączności werbalnej i pozawerbalnej (rozmowa, telefon, internet, wymowne milczenie lub wzdychanie), że jest ciężko chora, a każdy, kto nie okaże cierpliwości i zrozumienia dla jej ogromnego cierpienia zamienia się w nieczułego i bezdusznego łajdaka – wroga publicznego nr 1 – ściganego z litery prawa.
Oczywiście można wówczas wyrazić szczere współczucie (potrzebna pomoc humanitarna) i wyrazy ubolewania nad jej cierpieniem, ale myli się ten, kto sądzi, że na tym koniec.
Wracając do nas, facetów. Gdy już naprawdę się źle czujemy szukamy pomocy kierunkowo u najbliższego specjalisty, (program naprawczy), jaki jest w stanie rozwiązać nasz problem, czyli lekarza. Dostajemy baterię leków i skierowań na badania, (po co badania skoro leki mają nam pomóc?), zwolnienie lekarskie, jako azyl, który ma zapewnić nam powrót do zdrowia i co...? Możemy w końcu się podkurować w oderwaniu od zgiełku i pracy zawodowej? Skupiając się troszkę na zdrowiu i sobie samym w zaciszu domowych pieleszy.
Nieeeee!!! Już kolejnego dnia kobieta, jako pilny obserwator środowiska wydaje jednoosobowo i nieodwołanie bez konsylium decyzję, że skoro jesteśmy na zwolnieniu lekarskim - to, co? To – mamy - dużo czasu, który trzeba nam zaplanować (budować drogi do wyznaczonego celu).
A wydawać by się mogło, że właśnie od tego próbowaliśmy odpocząć - od pracy, planowania, zadań do wykonania narzuconych odgórnie itp.
Informuje się nas o obowiązującym rozkładzie jazdy (i po co nam ta Unia), czyli że, jutro jak odbierzemy naszą kobietę z pracy (przecież i tak siedzimy w domu) pojedziemy załatwić jeszcze inne sprawy, a teraz skoro już siedzimy w domu to właściwie możemy już ją podrzucić do pracy, bo się spóźni. Bo co mamy niby mieć innego do roboty? (Facet zawsze ma w głowie coś do zrobienia, na co brakuje mu notorycznie czasu lub chęci)
No właśnie? Facet mając plan zawsze zmuszany jest do weryfikacji (ingerowanie w politykę suwerennego kraju) przez jego partnerkę (łączy nas Unia), bo jak nie - to okazuje się bezdusznym łajdakiem, który myśli tylko o sobie. Się powtarzam ale wbrew mojej naturze. Indywidualne planowanie, przez faceta jest niewskazane i podlega napiętnowaniu (to zalatuje ustrojem, który przecież upadł jakiś czas temu) słowami o braku zrozumienia (czyjej strony?, Tu działa ruch jednostronny i jednokierunkowy) Kobiece planowanie polega na tym że, decyzja nie podlega konsultacjom społecznym i ma charakter dekretu z którym można się jedynie zapoznać (Kobieta na prezydenta !!!) Jej negacja i jakiekolwiek zmiany są wyrazem nielojalności i jako taka jest również piętnowana.
Facet wyciągając wnioski i chcąc uniknąć eskalacji konfliktu następnym razem, nie uzewnętrznia się ze swoimi planami, pozostawiając ich wykonanie w sobie znanym i przez siebie określonym czasie. Kobiety tego nie rozumieją nazywając tego typu zachowanie brakiem woli i współpracy pozbawionym jakichkolwiek uczuć w stosunku do nich. Ale jeśli ktoś myśli, że to koniec - jest w błędzie. Jesteśmy na krawędzi wojny.
Kobieta szybko dostrzega, że facet wymyka się spod jej "planu pięcioletniego" (liczba nie ma znaczenia i jest tylko przykładem) i uruchamia swoje "tajne służby" (intuicja kobieca) oskarżając nas o zdradę i brak uczuć. Dlaczego? Bo nie poddaliśmy się woli jedynej słusznej i kochającej strony w tym związku (Czy tego już nie przerabialiśmy na historii). Ukrywając swoje plany przed nią, dopuszczamy się zdrady stanu (na pewno z kochanką oferującą zmianę ustroju na bardziej liberalny) zostajemy jednoznacznie i nieodwołanie oskarżeni i osądzeni. Oczekując wyroku w więzieniu o zaostrzonym rygorze (atmosferze, którą trudno wytrzymać) Gdzie wówczas jest Amnesty International, Greenpeace, SANEPID, PIH.
Gdy już nam się wydaje, że przy "okrągłym stole" doszliśmy do porozumienia dowiadujemy się jeszcze na koniec z wyrzutem, że w ogóle o siebie nie dbamy ?!, patrz: zdrowie. Co zapewne wynika z tego, że?.. Tutaj można wstawić paletę sformułowań, której żadnej z Pań nigdy nie brakuje. I tak historia zatacza krąg.
Porównać można problem do osiągnięcia syntezy jądrowej. Wszyscy o niej teoretyzują ale jeszcze nikomu nie wyszła. Facet liczy na to że Kobieta się nie zmieni, a Kobieta że jest w stanie zmienić Faceta.
Odpowiedzcie sobie sami czy tego typu ustrój i państwo ma szansę przetrwać? Moim zdaniem wątpię i z całą pewnością będzie niejednokrotnie dochodziło do przewrotów i zamachów stanu (rozwodów). Jakiekolwiek przekształcenia w demokrację (partnerstwo) nic nie zmienią. Wywołają tylko eskalację roszczeń i żądań na ulicach (najsilniej w kuchni, sypialni i łazience). Więc co jest lepsze Anarchia czy Monarchia? Nie żyje król - tak wołają zawsze po wyborach nowego króla i po pogrzebie poprzedniego. Chwilo trwaj z ciebie składa się przecież wieczność.
Artykuł ten proszę potraktować humorystycznie gdyż nie odzwierciedla on dokładnie poglądów autora ani jego stosunków do jakiegokolwiek Państwa oraz Unii Europejskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Baner 720x300

create your own banner at mybannermaker.com!
Copy this code to your website to display this banner!