Witajcie po długiej przerwie, za którą Was bardzo przepraszam. Ten blog jeszcze nie wymarł, jak choćby widać po ilości odwiedzających. Zaniedbałem pisanie gdyż wiele ostatnio w moim życiu się wydarzyło i gdy już choćby tylko z poczucia winy oraz obowiązku, siadałem do pisania to pomysły pryskały jak bańki mydlane, pękając pod wpływem wielu wydarzeń. Próbowałem spisywać je do kajetu, lecz upływ czasu, emocji i wrażeń pozwalających je przenieść na te strony rozpływał się niczym poranna mgła z nastaniem kolejnego, następnego i następnego dnia. Może kiedyś uda mi się te bazgroły bezrefleksyjnie przenieść w wirtualne strony tego świata.
Teraz powracam licząc, że znów będę miał coś do przekazania i upamiętnienia na tych stronach.
W między czasie oczywiście podejmowałem próby podążania śladami przodków, ale nie były one niestety zwieńczone jakimiś spektakularnymi odkryciami. Próby dotarcia do niektórych dokumentów bezpośrednio na parafiach i archiwach oddaliły się w bliżej nieokreśloną przyszłość, czasem po prostu z powodu oporu dysponentów, którego pokonanie wymaga czasu i wielu zabiegów.
Takie archiwalne poszukiwania przysparzają mi coraz więcej wiedzy obocznej na temat badanych regionów i nazwisk. Z korespondencji, którą także zaniedbałem wiem, że wielu osobom niechcący pomogłem w poszukiwaniach jak choćby dla Rodu Ziemczyków i Pani Aliny, którą tą drogą serdecznie pozdrawiam.
Planuję, więc publikację niektórych zdobytych informacji, dokumentów i zdjęć nawet, jeśli nie dotyczą one bezpośrednio mojej rodziny czy regionu zainteresowań.
Jedna z wielu tego typu kapliczek w okolicach Jamin. Napis z 1861 po remoncie. |
Kapliczka przy leśnej drodze Jaminy-Jaziewo podziurawiona kulami sowieckich żołnierzy |
Kościół w Bargłowie Kościelnym |
W drodze do... grzebałem się także w ziemi, śladami materialnej przeszłości minionych czasów, czego efektem było kilka artefaktów...jak choćby te guziki z pruskiego munduru prawdopodobnie z okresu I-szej wojny światowej.
Guziki z pruskiego munduru używane w latach 1876-1918 |
Wiele z tych podróży zagrzebanych jest gdzieś w przepastnym archiwum z tysiącami zdjęć, które przypominają mi je od czasu do czasu, ukłony Panie Danielu.
Niestety podobnie jak w ludzkiej pamięci tak i w moim komputerze coraz trudniej je odnaleźć, a jakoś do zabierania ze sobą komputera i opisywani ich na bieżąco nie udało mi się przekonać.
Niestety podobnie jak w ludzkiej pamięci tak i w moim komputerze coraz trudniej je odnaleźć, a jakoś do zabierania ze sobą komputera i opisywani ich na bieżąco nie udało mi się przekonać.
Gdzieś nad Łyną w okolicach Dobrego Miasta |
Wędrowałem wieloma śladami miejsc i zdarzeń nie zawsze związanymi z przeszłością moich przodków. Te wędrówki nasunęły mi pomysły, aby jej tutaj potem opisać dla szerszego ogółu, bo są to miejsca ciekawe, a nie zawsze znane.
Dzisiejsze Gładysze dawniej Shlodien. Dwór zrujnowany doszczętnie w latach 70-tych |
Najprzyjemniejsze z dróg, jakie w tym czasie pokonałem to te wodne z moim kajakiem. Odkryłem tego lata prawdziwą przyjemność pływania w deszczu przy nieustannie zmiennej pogodzie. Tak to prawda, choć naprawdę nie mam powodów żeby narzekać na towarzysząca mojemu pływaniu pogodę. Ilustracją dla tych krótkich wypadów były popołudnia spędzone na lekturze książek np.: Melchiora Wańkowicza, „Na tropach Smętka”; „Polninken” Arno Surmińskiego czy też „Muzeum Ziemi Ojczystej” Siegfrieda Lenza, których lektury serdecznie polecam.
Z synem, kończąc spływ Sokołda-Supraśl |
Gdzieś nad łączącym rzeki Pisę i Wadąg jeziorze o tej samej nazwie |
Rzeki którymi spływałem w 2011 roku:
- Omulew
- Wadąg
- Orzyc
- Sokołda
- Supraśl
- Łyna
- Rospuda
- Pisa Warmińska
- Jezioro Ukiel czyli Krzywe
Pozdrawiam wiernych czytelników i mam nadzieję do zobaczenia "W drodze do..."