"Głową muru nie przebijesz ale jeśli zawiodły inne metody, należy spróbować i tej"
Józef Piłsudski
Chyba każdy kiedyś stanął
pod przysłowiowym murem. Wiedząc ze, jeśli się go nie pokona, nie przejdzie, to
już jest koniec i kres drogi, na której właśnie stanęliśmy. W moich
poszukiwaniach stanąłem przed kolejnym murem niemożliwości.
Poszukiwania zatrzymały się w miejscu, ponieważ nie potrafię znaleźć sposobu na dotarcie do dokumentów, które wiem, że istnieją, ale dostęp do nich jest hermetycznie zamknięty lub mocno ograniczony.
Poszukiwania zatrzymały się w miejscu, ponieważ nie potrafię znaleźć sposobu na dotarcie do dokumentów, które wiem, że istnieją, ale dostęp do nich jest hermetycznie zamknięty lub mocno ograniczony.
Czy znacie te uczucie, gdy
głodni wchodzicie do restauracji uwiedzeni zapachem ulubionej potrawy. Udaje Wam się wypatrzyć wolne miejsce przy stoliku, zerkacie w menu i... jest.
Jest tam wszystko, na co od
dłuższego czasu mieliście straszną ochotę. Wydaje się, że oto nareszcie możecie
rozkoszować się smakiem ulubionej potrawy w wydaniu, jakiego długo szukaliście.
I tu - ten piękny sen się
kończy - gdyż kelner niczym strażnik menu obwieszcza Wam stanowczym tonem, że
potrawy te są niedostępne... zgroza!
Totalna klęska i
rozczarowanie. Można zbesztać szefa, trzasnąć drzwiami, wyjść i nigdy tu nie
wrócić. Jest jedno ALE, kucharz, który tu pracuje jest jedyny w swoim rodzaju i
nikt inny nie potrafi przyrządzić tej jedynej ulubionej przez nas potrawy. Może
jednak warto pertraktować?
Ten wstęp miał niektórym z
Was dać odczuć to, co ja czułem. Dowiedziałem się, że długo szukane księgi są
niemal w zasięgu moich rąk, ale dostęp do nich jest mocno ograniczony lub wręcz
niedostępny.
Mogę popatrzeć, powzdychać ale nie wolno mi posmakować, dotykać |
Naprawdę nie rozumiem stanowiska ludzi kościoła, którzy z jakiś
niezrozumiałych dla mnie powodów bronią dostępu do dokumentów. Tłumacząc to
"nieludzkimi" powodami: brakiem czasu, dostępnością tylko osobom
prowadzącym badania naukowe czy też po prostu - Nie, bo Nie! Trzeba zaznaczyć,
że często okres, który akta obejmują nie łapie się w żadne bzdurne ograniczenia
ochrony danych osobowych.
Zwątpiłem w siebie, zwątpiłem w to, że potrafię z ludźmi rozmawiać,
potrafię ich przekonać. Po prostu nie rozumiem.
Nie potrafię przekonać ludzi, (bo ksiądz to też człowiek), którzy są
przecież jedynie dysponentami a nie właścicielami tego typu akt. Nawet gdyby
byli właścicielami to czy można rościć sobie prawo do historii społeczeństwa,
rodziny, narodu. Kto ma większe prawo do dokumentów, których głównymi
postaciami są nasi najbliżsi, przodkowie? Ksiądz lub inna osoba, która z racji
swojej chwilowej funkcji przechowuje te dokumenty, czy też rodzina szukająca
swej tożsamości?
Muszę tu zaznaczyć, że sprawa nie dotyczy wszystkich księży i pracowników
archiwów. Spotkać można także ludzi nad wyraz przychylnych. Ludzi, którzy służą
pomocą i swoją wiedzą nie robiąc problemów. Takich ludzi, którzy nic w zamian
nie oczekują aż chce się wynagradzać.
Wiem, że nie każdy rozumie, po co i dlaczego zagłębiamy się w przeszłość,
jednak wydaje się, że tego typu zajęcie (powiernik dokumentów) wymaga bycia
otwartym na ludzi i ich potrzeby.
Mój apel do Was i zarazem prośba, to dzielcie się z ludźmi swoimi
wiadomościami na dany temat (z zakresu genealogii i nie tylko). Nie
zatrzymujcie ich tylko dla siebie, bo wówczas tracą na wartości. Uwierzcie, że
to, co dla Was najcenniejsze otrzymacie bezinteresownie, choć być może nie bez
waszego wkładu i wysiłku.
Przytoczona opowieść głównie dotyczy Archiwum Diecezjalnego w Łomży.
Archiwum odmówiło mi listownie jakiś czas temu dostępu do ksiąg, innym razem
stwierdzając, że takich ksiąg nie mają. Nie udało mi się też umówić
telefonicznie na wizytę, zasłaniano się pozwoleniami od władz zwierzchnich jak i
motywacją oraz zasadnością moich poszukiwań.
Tym samym proszę wszystkich, którzy mają dostęp do zasobów tego archiwum o
pomoc w odszukaniu zapisów dotyczących parafii Kleczkowo, w szczególności
miejscowości Kamionowo w zakresie nazwisk moich przodków:
- Mierzejewski (Jakób Władysław 1876-1914, Władysław 1845-1914, Marcin
ok 1820-przed 1874 oraz wszelkie inne osoby tego nazwiska)
- Choromański ( Anna ok 1826 -???? oraz wszelkie inne osoby tego
nazwiska z tej parafii)
- Kamionowski (Balbina 1855-1914, Jakub 1817-1870 oraz wszystkie inne z
Kamionowa)
- Rostkowska (Marianna 1824-1879 rodzice? Gabriel, Magdalena)
- Lendo Michał ur.1857, wszelkie daty związane z jego małżeństwami i
potomstwem z okresu, kiedy mieszkał w Kamionowie, potem Nożewie)
- Dobkowska Marianna Teofila 1859-1904 (moja praprababka z Jankowo
Skarbowo parafia Nowogród
Zakres dat i rodzajów dokumentów, które mnie interesują to akta metrykalne,
wszelkie spisy ludności i dokumenty do 1914 roku włącznie To jest rok, w
którym, niemal wszyscy moi protoplaści zmarli.
Akta takowe znajdujące się fragmentarycznie w USC Troszyn lub AP Pułtusk,
mają wiele dziur, są w pewnej części odtworzone (a więc niepozbawione błędów) i
nie zawierają wszystkich nazwisk i danych.
Jestem bardzo zainteresowany podjęciem szerszej współpracy ze studentami
historii i osobami zainteresowanymi genealogią z Łomży i okolic. Szczegóły do
uzgodnienia poprzez adres mailowy
zbigniew.mierzejewski@neostrada.pl
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń